Posłowie Wandy Mróz
Mariaż sztuki z poezją, czyli o obrazach Krzysztofa Wiśniewskiego i wierszach Zbyszka Kowalkowskiego.
Przykładów na teksty poetyckie inspirowane malarstwem jest bardzo dużo. Wystarczy wspomnieć te najbardziej znane w literaturze polskiej, a niektóre z nich znajdują się nawet w podręcznikach szkolnych, bo poszukiwanie związków między wierszem, a obrazem jest ciekawym zadaniem dla uczniów.
Jednym z najbardziej znanych zestawień jest obraz Salvadore Dali „Płonąca żyrafa” oraz wiersz Stanisława Grochowiaka pod tym samym tytułem. Obraz Pietera Bruegela „Pejzaż z upadkiem Ikara” stanowił inspirację dla wielu pisarzy: T. Różewicza, Z. Herberta, E. Brylla, S. Grochowiaka czy J. Kaczmarskiego.
„Karuzela snów” jest niezwykłą propozycją, bowiem jeden poeta (Zbyszek Kowalkowski) tworzy wiersze inspirowane dziełami jednego malarza (Krzysztofa Wiśniewskiego).
Można powiedzieć, że jest to „poetycka przygoda w krainie sztuki malarskiej”. Książka jest tak skomponowana, że każdej kolorowej reprodukcji towarzyszy wiersz, pod którym autor podaje źródło swoich inspiracji. Taka kompozycja musi kojarzyć się z ekfrazą, czyli utworem literackim poświęconym opisowi dzieła plastycznego. Ekfraza może być nawiązaniem, dyskusją z dziełem, do którego nawiązuje bądź też jego interpretacją.
I właśnie, z tym trzecim rodzajem mamy w albumie do czynienia, bowiem autor przetwarza rzeczywistość z obrazu na język poetycki, wykracza poza jego ramy, traktuje czasami obraz jako punkt wyjścia do obserwacji wychodzących daleko poza temat plastyczny.
Czasami wiersze mają identyczne tytuły z ich malarskimi źródłami, np.: „Ich dwoje”, „Karuzela snów”, „Jestem”, „Medaliony”. Jednak najczęściej bywa, że tytuł wiersza jest odmienny od tytułu obrazu. Na przykład, dwa dzieła nawiązujące do starożytnej Grecji („Ateńskie lato”, „Ateńska zima”) u Kowalkowskiego mają w tytułach motyw „wadliwej” kolumny. Ciekawym zadaniem dla czytelników byłoby prześledzenie tych odmienności w tytułowaniu, pozwalające poznać meandry wyobraźni i przemyśleń poety.
Oglądając obrazy i czytając towarzyszące im wiersze, myślałam nad tym, aby nie popaść w szkolne schematy analizowania typu: „co autor miał na myśli”, bo czasami mam wrażenie, że takie rozkładanie tekstu bądź obrazu na czynniki pierwsze pozbawia dzieło tej aury tajemniczości, odbiera mu możliwość wielorakich interpretacji. Dotyczy to zwłaszcza dzieł o charakterze symbolicznym, bo przecież symbol, w przeciwieństwie do alegorii, można odczytywać różnorodnie, nie sposób podać jednego, wiarygodnego objaśnienia. Moim zdaniem, w odbiorze dzieła należy skupić się na wewnętrznych przeżyciach i doznaniach odbiorcy w kontakcie z obrazem, czy wierszem.
Malarstwo Krzysztofa Wiśniewskiego nie jest łatwe w odbiorze. Pełne jest tajemniczości, metafizyki, urzeka kolorystyką, która u tego malarza ma również znaczenie symboliczne.
Można nawet stwierdzić, że jest to „kraina symboli”, bowiem na reprodukcjach zamieszczonych w „Karuzeli snów” pojawiają się ulubione rekwizyty autora: drzwi, zegary, karty do gry, figury szachowe, klepsydry, kolumny i motyle. Te ostatnie, zestawione z morzem czy ośnieżonymi szczytami gór, budzą u oglądającego niepokój i refleksje nad kruchością ludzkiej egzystencji.
Malarz poszukiwał najbardziej odpowiedniego sposobu wyrażania emocji i po różnych „etapach” w swojej twórczości, zaczął malować kompozycje surrealistyczne.
Krzysztof Wiśniewski na swoich obrazach łączy elementy świata rzeczywistego (owe rekwizyty, pejzaże) w nowe zestawienia, które burzą logiczny porządek, ale są podyktowane podświadomością twórcy, dostrzegającego niezwykłość w zwykłych rzeczach. A, tym samym zmuszającego odbiorcę do refleksji nad światem, w którym żyjemy, nad naszą kondycją, nad przemijalnością wszystkich rzeczy, nawet cywilizacji.
Obok obrazów tego malarza, nie sposób przejść obojętnie. Są piękne w swojej kolorystyce, pokazują magiczne wizje z pogranicza jawy i snu, ale jednocześnie te motywy oniryczne budzą lekki niepokój u widza, zastanawiającego się, dlaczego akurat takie elementy, rekwizyty, pejzaże zostały zestawione na obrazie, co to oznacza?
I chyba właśnie o to chodzi, abyśmy w tym życiowym pędzie zatrzymali się na chwilę i pomyśleli, abyśmy zastanowili się, jakie emocje wywołuje w nas to malarstwo.
Takiego właśnie zadania podjął się Zbyszek, którego wybrane obrazy Krzysztofa zainspirowały do stworzenia cyklu poetyckich ekfraz, będących (jak sam stwierdził) „wspólną, twórczą podróżą” poety i malarza w poszukiwaniu odpowiedzi na ważne, egzystencjalne pytania.
Jak już wcześniej zaznaczyłam, te wiersze są przede wszystkim interpretacjami obrazów, stanowiących punkt wyjścia do przedstawiania poetyckich wizji.
Ciekawym przykładem na tę tezę jest zestawienie obrazu pod tytułem „Meandry egzystencji” z wierszem „Klepsydra”. Na obrazie, widzimy klepsydrę stojącą w morzu i rój motyli krążący wokół jej górnej, świecącej części. A, w wierszu bohaterem lirycznym jest żołnierz, idący z okopów do ostatniego ataku i buntujący się przeciwko losowi.
Nie pierwszy to raz w swej twórczości Zbyszek Kowalkowski łączy poezję z malarstwem. Przykładem niech będą albumy poetycko – malarskie: „Echa z granicy Światów”, „Cienka czerwona linia”, „Tańczący z gwiazdami” czy „Kosmogonia melancholii”.
W albumie „Karuzela snów” poeta wyraźnie podkreśla inspiracje wybranymi obrazami Krzysztofa Wiśniewskiego. Jakież są owe inspiracje? Jakież są ekfrazy?
Wizja rzeczywistości ukazanej w wierszach ma charakter katastroficzny. Podmiot liryczny jest przeświadczony, że świat jest zły, chaotyczny, dąży do nicości i samozagłady, że cywilizacja doszła do końca („Brama wielkiej ciszy”). Jeszcze wyraźniej mówi o tym w wierszu „Choristers”: świata nie ma, świat umarł, sami go unicestwiliśmy. Obrazy noszące tytuły „Katedra władzy” przyniosły refleksje poety na temat tyranów, ich sposobu panowania nad ludźmi. Najpierw mamią ludzi wizją wspaniałej przyszłości, a potem niszczą tych, którzy się buntują. Najgorsze jest to, że ta sytuacja powtarza się; przychodzi kolejny „wybawiciel”, obiecuje dobrobyt i żąda jedynie posłuszeństwa.
Refleksja nad cywilizacją grecką również jest pesymistyczna: tak wspaniałe osiągnięcia kultury antycznej zostały zniszczone, odrzucone. Nawiązując do motywu kolumn z „ateńskich” obrazów (w wierszach Wadliwe kolumny), poeta zastanawia się nad przyczyną upadku i niezrozumienia tej cywilizacji, która sięgnęła ruin. Kojarzy się to stwierdzenie z Norwidowskim cytatem; ideał sięgnął bruku.
Katastrofa jest nieunikniona, bo człowiek popadł w kołobłęd, całkowicie zatracił wartości, które stoją u podstaw człowieczeństwa. Obaj twórcy nawiązują w swych dziełach do młodego pokolenia. Obraz nosi wymowny tytuł „Pokolenie bez przeszłości”, a wiersz „Pokolenie” mówi o nowym gatunku ludzi XXI wieku, który poeta nazywa homo virtualias lub homosmartfonus
Więc i tutaj nie ma nadziei, bo człowiek został pozbawiony duchowości. Podmiot liryczny chce uciekać od tego świata chaosu, kłamstwa, hipokryzji w metaforyczny świat ciszy. Stwierdza, że porzucił ludzi, uciekając w świat książek, literatury, ale jednocześnie ma głębokie poczucie osamotnienia.
Osoba mówiąca w tych tekstach uważa, że człowiek potrzebuje przemiany i dlatego szuka ocalenia, modli się o człowieka. Współcześni ludzie uważają się za nieśmiertelnych, odrzucili Boga i sami siebie uznają za bogów. W wierszach „Boży czas” i „Monument drugiego Świata” poeta czyni podmiotem lirycznym Boga, ubolewającego nad ludźmi, którzy go odrzucili: mnie przy waszych stołach nie ma. Stwierdza, że pierwsze stworzenie świata było błędem wolnej woli i trzeba było to zrobić ponownie.
Jednak myliłby się ten, kto uważałby, że poezja Zbyszka Kowalkowskiego w tym albumie ma jedynie wydźwięk katastroficzny. Według podmiotu lirycznego człowiek jest pionkiem, niewolnikiem schematów, jeśli nie poszukuje prawdy o Bogu, o sobie. Będzie wolny, będzie zwycięzcą, gdy odrzuci Kłamstwa Świata. W wierszu „Prezbiterium” mamy niezgodę na nietzscheańskie credo Bóg nie żyje. Bóg jest, bo bez niego nic nie ma, człowieka też.
Stąd apel poety...
Naśladujcie Go
To wystarczy do
Człowieczeństwa
Przemieńcie swoje dusze
W drodze do Świątyni
Jest więc nadzieja na ocalenie, gdy homo nobilis zostanie przeciwstawiony homo nihilus, gdy człowiek szlachetny będzie silny i pokona Zło.
Tę właśnie nadzieję prezentują w swoich dziełach MALARZ i POETA, poszukujący uniwersalnych humanistycznych wartości w literaturze i sztuce, zmuszający odbiorców do refleksji, do zatrzymania się na chwilę w dzikim pędzie na karuzeli życia, by zadać im pytanie:
quo vadis, homo?
Wanda Mróz